sobota, 12 marca 2016

Dlaczego Minion i czy zawsze w akcji?...

Teraz taka moda. Każdy ma bloga. Mam i ja. Pisać można, jak się coraz częściej okazuje, o wszystkim- o gotowaniu (nie potrafię), wychowywaniu dzieci (nie jestem przekonana, czy się nadaję na autorytet), osiągnięciach sportowych (mimo najszczerszych chęci, nie mam), robótkach ręcznych (?!?), udanym małżeństwie (jestem po rozwodzie). Czyli klapa już na starcie? Ale przecież jakoś, do cholery, spędzam 168 godzin w tygodniu. I to tym napiszę- jak być zupełnie niedoskonałą mamą, dość fatalną kucharką, jak trenować po dziesięć godzin w tygodniu i później modlić się, żeby nie być ostatnią na zawodach, jak czytać książkę przebywając w jednym pokoju z trójką dzieci, które emitują miliard decybeli, jak prowadzić firmę, która zatrudnia prawie samych facetów. 
Jak widać powyżej, w akcji jestem zawsze, ale nie zawsze z dobrym skutkiem, a Minionem zostałam ochrzczona, jak się łatwo domyślić, ze względu na bardzo kompaktowy rozmiar. 
Życzę zatem udanego czytania. Inspiracją dla nikogo raczej nie będę, ale może przynajmniej będzie wesoło.
P.S. Jestem po rozwodzie, ale nie jestem sama, edycja po protestach Miniona- Konkubenta :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz