sobota, 1 kwietnia 2017

Jak Minion na wiosnę sprzątał.

Kto też tak ma- przyznawać się od razu. Może i się okaże, że nie jestem aż takim dziwadłem. 
Postanowiłam pomyć szafki w kuchni. W tym celu przytaszczyłam tam drabinę, miskę, stertę ścierek, jakieś płyny, no standardowe wyposażenie zdesperowanej kobiety. 
No,to jazda. Myjemy szafki. 
Kurde, ale to okno jest brudne. Dobra, najpierw umyję okno. Idę po płyn do szyb. 
Hmmm, czemu ta żaluzja się nie chce podnieść.... Aaaaa, wylazła taka jakaś żyłka. Kolejne dziesięć minut mija na przewlekaniu żyłki przez dziurki w żaluzji. No, okno czyste. 
Jezu, dlaczego podstawka od czajnika jest taka zapaćkana kamieniem? Ciekawe, gdzie jest odkamieniacz? 
Dobra, chyba go trzeba z prądu wyłączyć, żebym się nie zabiła. 
Żeby się dostać do gniazdka, muszę odsunąć mikrofalówkę. O Boże, o Boże, czy ja naprawdę chciałam to widzieć? Pod mikrofalówką umarła rodzina biedronek. Przysięgam- pani biedronka, pan biedronka, dwie małe biedronki i niemowlak wielkości łebka od szpilki... Przez chwilę rozważam urządzenie pogrzebu. 
O, to może rozpakuje super hiper fantastyczne urządzenie do krojenia, które zakupiłam dzisiaj w Lidlu. Co by tu pokroić. To może marchewkę.
Ok, urzącho trzeba gdzieś schować. Powyrzucam trochę gratów z tej szuflady. 
Gazetka z Aldiego z 2013 roku? Ciekawe, co wtedy mieli w promocji...
Minęły dwie godziny. Szafki nadal brudne...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz