sobota, 3 grudnia 2016

Jak Minion młodniał w oczach

Dokonałam genialnego odkrycia. Można sobie zrobić takie badanie, które pokaże człowiekowi nie tylko, ile waży, ile ma w sobie różnych ciekawych i nieciekawych rzeczy, jak woda, tłuszcz, mięśnie, kości, ale też określi jego wiek metaboliczny! To znaczy mniej więcej tyle, że moje ciało może być w zupełnie innym wieku, niż by to wynikało z mojego peselu. 
No, to wiadomo, człowiek się urodził ciekawski, to zaraz leci, żeby mu zmierzyli to i owo. I zmierzyli. Miły człowiek o posturze mojej szafy trzydrzwiowej, zwanej pieszczotliwie Narnią, ponieważ mieści się tam wszystko, z uśmiechem sadysty wyciągnął tabelkę i mi przeczytał, że moje ciało ma, uwaga uwaga, 22 lata. DWADZIEŚCIA DWA! Rany, kiedy to było... A ile fajnych rzeczy wtedy porabiałam. Studiowałam. Pracowałam mniej lub bardziej dorywczo w fitness clubie. Wychodziłam za mąż. Czyli zasadniczo kupowałam za nieprawdopodobne pieniądze kiecę o wyglądzie wielkiej białej bezy, jakieś sto litrów wódki oraz dumałam dniem i nocą, jak rozwiązać problem wujka Staszka, który nie chce siedzieć obok cioci Kasi, ale za to chce siedzieć obok babci Gienki, która z kolei go nie lubi. Właściwie to nie był taki dobry rok. 
No, ale wiecie, wreszcie miałam jakiś powód, żeby się ucieszyć. Nakręcić. Taka młodość. Trzeba coś niesamowitego zrobić z tej okazji. Na przykład pompkę. Bo powiem Wam w sekrecie, że nie umiem zrobić takiej normalnej męskiej pompki. Nigdy nie umiałam. Dźwigam te sztangi, macham kettlami, pływam, ale w zderzeniu z pompką nadal przegrywam. Ściągnęłam sobie nawet kiedyś taką aplikację, która miała ze mnie zrobić demona pompek. Na wstępie proponowała test "Zrób tyle pompek, ile możesz, a następnie odejmij dwie i to będzie twoja podstawowa seria". Jak od zera odjęłam dwie, to nie tylko wyszło mi, że nie muszę nic robić, ale nawet szybko pobiegłam do lodówki, żeby jakoś zniwelować tego nieszczęsnego minusa. 
No, to stwierdziłam, że dziś jest ten dzień, zrobię tę pompkę i zostanę bohaterem we własnym domu. Ustawiłam się, napięłam wszystkie możliwe mięśnie, łącznie ze zwieraczami, zrobiłam wdech i... padłam ryjem na podłogę. 
No, żesz w mordę jeża. Pozostało jedynie nadal głosić światu, że jestem taka młoda.
Napisałam do koleżanki "słuchaj, zrobiłam sobie takie badanie i mi wyszło, że moje ciało ma dwadzieścia dwa lata!", a ona mi na to "Phi, chłopaki z klubu, jak sobie robili te badania, to im powychodziło że mają po szesnaście". Idę popłakać do kącika.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz