Nie wiem, czy miałam okazję Wam o tym wspomnieć, ale, tramtararamtamtam!, zapisałam się na maraton. Wydawało mi się to wtedy świetnym pomysłem, tak jak większość rzeczy wydaje się świetna, kiedy je człowiek planuje z pół roku wcześniej. Pół roku to szmat czasu przecież. Douczę się/ schudnę/ zrobię te wszystkie zaległe treningi (niepotrzebne skreślić, w zależności od tego, co planujecie). Do myślenia nie dała mi nawet reakcja naszego trenera, która nie do końca składała się z pokrzepiających słów. Właściwie brzmiała: "Gdzie się, k..., zapisałaś?!". Ano, na maraton...
I od razu zapłaciłam, żeby się na pewno nie rozmyślić. Przecież to tylko jeden dzień z mojego życia. Nawet nie dzień. Parę godzin. Przeminą jak sen złoty. A później będzie już tylko sława i chwała.
Co prawda jedna z moich ulubionych, triathlonowych koleżanek zwróciła mi uwagę, że maraton to dzisiaj żaden prestiż. Każdy biegł maraton. Albo zna kogoś, kto biegł maraton. Albo zna kogoś, kto się przespał z kimś, kto biegł maraton. No, sami rozumiecie.
Dzisiaj, żeby być cool, trzeba się zapisać na super-hiper-ultra-turbo-supremo wyścig, gdzie podczas 250- cio kilometrowej trasy pokonywanej po skalistym zboczu na monocyklu, gonią człowieka wygłodniałe niedźwiedzie.
Niestety, nie udało mi się znaleźć nic takiego w naszym województwie, zatem na wszelki wypadek, celem potwierdzenia swojej niepoczytalności, zapisałam się również na 1/2 IM (dla niewtajemniczonych: 1900 m pływania, 90 km roweru, 21 km biegu). Właściwie to nawet nie było tak, że buch-zapisałam się. Usiadłam przy komputerze i stwierdziłam, że jeżeli załapię się na jeden z dwudziestu super hiper promocyjnych pakietów (trzykrotnie tańszy, niż normalnie), to będzie znak z nieba, że tak właśnie mam zakończyć swój żywot. I wiecie co? Wylosowali mnie. Jak wysyłałam jakieś kody kreskowe z kartonów po mleku, żeby wygrać pluszową krowę, to nie. A jak mówimy o ewidentnym zagrożeniu zdrowia i życia, to proszę bardzo, zapraszamy, Skrzydlewska już się rozstawia w strefie zmian.
Nie wiecie, gdzie można na szybko załatwić jakieś bardzo korzystne ubezpieczenie na życie? Niech się chociaż rodzina nacieszy ;-)